Santorini, Thira

szał zakupów i nocne światełka

1 października; 2 445 przebytych kilometrów




thira



W Thira się rozdzielamy, Asia jedzie do Oia, my pierwsze co to zajadamy gyros, bo głód już potężny. Mój nie był za dobry, bo koleś dał mi prawie surowy. Później Jacek też idzie w swoją stronę, a my łazimy po sklepach i dopada nas szał zakupów ;) A przecież nic juz miałyśmy nie kupować ;)

Idziemy obejrzeć zachód słońca. Jest piękny, bez dzikich tłumów, z pobliskiej knajpy dobiegają dźwięki greckiej muzyki (nareszcie - niestety tego tu ze świeczką trzeba szukać). Cudnie, nawet wiatr w tym zakątku głowy nie urywa.

W końcu i ja idę w swoją stronę, wracam do jednego sklepu, a potem wracam, żeby napatrzeć się na Thirę, gdy zapada zmrok. Dziś trzeba się już pożegnać z tym widokiem. A szkoda, bo jest piękny!

Idę jeszcze do marketu kupić fetę i winogrona. To mi całkowicie wystarczy.
O 20:15 mam autobus i spotykam resztę ekipy :) Każdy w końcu jest zadowolony.