Kreta, Galatas

ciepły wieczór przy basenie

27 września 2013; 2 085 przebytych kilometrów




galatas



Najbliższy plan to znaleźć (otwarty) market i coś zjeść.
Gdy dojeżdżamy do Platanias jest już całkiem ciemno. Zakupy robimy w Lidlu, ale nie polecam, prawie zero regionalnych produktów.

Kolacji szukaliśmy i szukaliśmy, ale w końcu znaleźliśmy prawdziwy tradycyjny grecki gyros. I to prawie pod naszym nosem. Pychaaa!!!!
Naprzeciwko naszej uliczki są schodki prowadzące do morza. Ciemno tam okropnie, ale nie przeszkadza mi to zleźć na dół, żeby choć trochę zamoczyć nogi ;) A co, skoro do Elafonisi nie dojechaliśmy ;)

W końcu do 'domu'. Historia lubi się powtarzać, hehehe, jak już wyjęłam aparat i miałam porobić fotki naszego domku z basenem, to basen... zgasł, yyyyy. Co nie przeszkodziło nam w spędzeniu miłego wieczoru z winkiem przy owym basenie :) W miniówie, klapkach i koszulce na naramkach, tak było cudownie ciepło :)